Jerzy (Georg) Daniel Schultz urodził się ok. 1615 roku w Gdańsku. Pochodził z rodziny artystów, więc talent zapewne odziedziczył w genach. Kształcił się ponadto pięć lat w pracowni znanego i cenionego malarza - jego wuja - Daniela Schultza starszego (zm.1646).
Od 1646 podróżował po Niderlandach, skąd przywiózł fascynację twórczością tamtejszych mistrzów, w szczególności Rembrandtem. Wykształcenie Schultza oprócz malarstwa było ukierunkowane też w kierunku nauk przyrodniczych. Co ułatwiło mu pracę nad sztychami i obrazami animalistycznymi. Do kraju wrócił około 1649 roku. Od razu podjął pracę jako portrecista (serwitor) Jana Kazimierza.
Przywilej serwitoratu przedłużali mu następcy Jana Kazimierza, jednak to z ostatnim z wazów polskich Schultz był najbardziej związany.
Namalował kilka jego portretów, z których my znamy tylko cztery, w tym dwa warianty jednego z nich, ale jakże doskonałe, pierwszy z okolic roku 1653 był do 1655 roku
portretem reprezentacyjnym króla (po zrabowaniu z Polski przez Szwedów złożony w zamku Gripsholm). Drugi, pochodzący z okolic 1659 roku, przedstawia zupełnie odmienionego: starego, zmęczonego rządami króla, którego państwo skurczyło się o ponad 200.000 kilometrów kwadratowych. Portretował też jego małżonkę, Ludwikę Marię Gonzagę, a dla fundowanego przez nią klasztoru SS.Wizytek namalował obraz "Święty Ludwik Gonzaga". Sportretował też Schultz licznych dworzan władcy. Panowanie Jana Kazimierza było okresem jego największej aktywności malarskiej. Dla abdykującego króla namalował jeszcze wizerunek Świętego Kazimierza Jagiellończyka, który był eksponowany w kaplicy Świętego Kazimierza w opactwie Saint Germain Des Pres do 1724 (obecnie zaginiony). Na pożegnanie otrzymał monumentalny obraz "Bitwa pod Grunwaldem", który oddelegował do jednej z sal ratusza w Gdańsku. Po zgonie Jana Kazimierza, już za panowania Michała Korybuta, sporządził "trumienny" portret władcy, który po uroczystościach żałobnych posłużył do ozdobienia sali marmurowej.
O wielu obrazach mogących być dziełami Schultza wspomina spis mienia króla wykonany przed jego licytacją we Francji.
Podczas czteroletniego panowania Michała Korybuta mieszkał na Zamku Królewskim w Warszawie. Namalował dla niego majestatyczny wizerunek, w którym z pozornie brzydkiej i płytkiej powierzchowności króla uczynił postać intrygującą i ciekawą. Zawiózł potem ów portret do Wiednia, podczas delikatnej misji której celem było przypatrzenia się i sportretowanie Eleonory Marii Habsburg, którą król Michał upatrzył sobie na żonę.
Zapewne z tego okresu pochodzi przypisywany Schultzowi portret Jeremiego Wiśniowieckiego, ojca Michała oraz obraz "Święty Kazimierz Jagiellończyk" z krakowskiego kościoła OO.Reformatów.
Ostatnim władcą, któremu służył Schultz był Jan III Sobieski, którego mistrz portretował już rzadko, gdyż powoli ustępował miejsca na dworze swym młodszym kolegom, gdańszczaninowi Andrzejowi Stechowi i Jerzemu Eleuterowi Szymonowiczowi Siemginowskiemu. Za panowania Jana III miał pracownie w Pałacu Wilanowskim.
W malarz 1660 wrócił do rodzinnego Gdańska, ale nie zrezygnował z prac dla dworu i nadal często przebywał na dworze w Warszawie, gdzie pracował w swych pracowniach na Zamku Królewskim i w Pałacu Wilanowskim. Ten okres cechuje się zupełnie innymi kierunkami w twórczości Schultza. Artysta aktywnie uczestniczył w życiu elity miasta.
W Gdańsku powstały portrety słynnego gdańskiego astronoma Jana Heweliusza i żony burmistrza Gdańska Konstancji van Holten Schuman. Sporządził też portrety Jana Kazimierza, Michała Korybuta i Jana Sobieskiego dla Ratusza Miasta, które jak wiele jego dzieł są zaginione.
Również w Gdańsku mistrz dał upust swym zainteresowaniom zwierzętami i stworzył serię kilku obrazów ukazujących podpatrywany z ukrycia świat zwierząt, z tej serii pochodzą m.in. "Polowanie na kaczki" i "Kogut i kury".
Podjął się także rytowania ilustracji do wydawanego wielkim kosztem przez Krzysztofa Gottwalda opisu jego zbioru rzadkich muszli, roślin, płazów morskich i minerałów zwanych "Muzeum Gottwaldianum". Pierwsze wydanie tego dzieła było rozchwytywane głównie dla rycin Schultza.
Używał imion Daniel Schultz młodszy. Rzadko swe obrazy podpisywał, co jest przyczyną faktu, że wiele z nich jest uznawane za dzieła anonimowe.
Nie pozostawił po sobie żadnego autoportretu, stąd jego wygląd jest dla nas zagadką.
Malował głównie na zamówienie. Był serwitorem trzech polskich monarchów: Jana II Kazimierza, Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego. Królowie darzyli go sympatią i przywiązaniem, czego dowodzi posiadanie przez artystę pracowni w Zamku Królewskim (w latach siedemdziesiątych XVII wieku) i w Pałacu Wilanowskim (za Jana III).
Zasłynął z, pogłębianych psychologicznie, portretów królów, największych dostojników Rzeczpospolitej i bogatych mieszczan gdańskich.
Oprócz tego tworzył też obrazy, kompozycje religijne i akwaforty. Za jego szczytowe dzieła uważa się portrety Jana Kazimierza, Ludwiki Marii, Michała Korybuta, Wincentego Gosiewskiego i Jana III Sobieskiego oraz obrazy "Święty Kazimierz Jagiellończyk" i "Polowanie na kaczki".
Nie było mu obce życie dworskie. Wielokrotnie otrzymywał i wykonywał poufne zadania królewskie (m.in. rzeczone już wysłanie go, przez Michała Korybuta do Wiednia na przełomie 1669/1670).
Jego obrazy cechował bezbłędny warsztat, stosowanie głębokiego kolorytu, umiejętne pokazywanie dynamizmu przez operowanie światłocieniem i dbałość o najdrobniejsze szczegóły. Są one pełne piękna i dynamizmu, a wiele z nich zmyliło badaczy do tego stopnia, że przypisywano je mistrzom holenderskim. W portretowanych postaciach, oprócz perfekcyjnego (choć nie zawsze pochlebnego) odtworzenia wyglądu, podkreślał też pewną wewnętrzną głębię psychologiczną i przekaz o cechach charakteru portretowanej osoby. Nie zależnie czy malował świętych, monarchów czy magnatów Schultz zawsze stawiał na wymiar ludzki przedstawianego. Był on jednym z niewielu artystów, którzy potrafili w twórczy sposób wykorzystać sztukę Rembrandta.
Jego portrety były często popularyzowane na akwafortach Hondiusa i Falcka, dzięki czemu wiemy, że stworzył znacznie więcej obrazów niż te,
które obecnie znamy. Sam Schultz też często tworzył miedzioryty, w czym okazał się równym mistrzem, jak w malarstwie.
Do końca życia pozostał malarzem wolnym i nigdy nie został członkiem żadnego z cechów malarzy.
Zmarł w Gdańsku w roku 1683.
Innym problemem jest określenie kim czuł się Schultz. Polakiem, Niemcem, a może Gdańszczaninem?
Bo w XVII Gdańsk nie był typowym miastem Rzeczpospolitej. Posiadał on swoje prawa, czuł pewną odrębność od Rzeczpospolitej i miał środki do udowodnienia jej nawet na drodze zbrojnej.
Na przykład słynny gdański astronom Jan Heweliusz nie czuł się ani Polakiem, ani Niemcem lecz Gdańszczaninem.
Sądzę że mistrz Daniel również czuł się wyłącznie Gdańszczaninem.
Nie wiemy też na pewno jakiej Schultz był wiary.
W roku 2003 w Moskiewskim Muzeum Sztuki im.Puszkina odnalazł się piąty obraz serii animalistycznej, zaginiony podczas II wojny, "Ptasie podwórko".
© 2000-2008 malarze.com + pkl webdesign
Jesteś 17864 gościem.
English
patronat medialny: